Michael Buble w Polsce
Że Michael Buble wielkim wokalistą jest, wie każdy. Po koncertach w łódzkiej Atlas Arenie i Tauron Arenie Kraków nie ulega też wątpliwości, że to jeden z największych showmanów sceny muzycznej XXI wieku - tylu powodów do wzruszeń, radości i muzycznych uniesień nie dostarczył polskim fanom bodaj żaden artysta od lat.
"Niesamowity", "cudowny", "rewelacyjny" - takimi przymiotnikami opisują użytkownicy mediów społecznościowych dwa koncerty, które Kanadyjczyk dał w naszym kraju w piątek, 19 września w Łodzi i dzień później w Krakowie. Artysta kazał nam na siebie czekać długie pięć lat, w międzyczasie jego kariera zawisła na włosku przez ciężką chorobę syna. Na szczęście wrócił - jeszcze lepszy, dojrzalszy i kochający życie, jak nigdy dotąd.
Jestem bardzo szczęśliwy, że Bóg pozwolił mi być z wami i dla was śpiewać - mówił Michael do publiczności, która szczelnie wypełniła obie Areny.
Co najmniej tak samo szczęśliwi, jak Kanadyjczyk byli jego fani, których przez bite dwie godziny raczył nie tylko muzyką na najwyższym poziomie, ale również rewelacyjną konferansjerką, skrzącą się od niewymuszonych żartów i nawiązań do własnych życiowych doświadczeń.
Nie zdajecie sobie sprawy, jak wiele znaczyło dla mnie wsparcie i modlitwy, które otrzymałem od was w trudnych chwilach - zapewniał słuchaczy, których zamiast "fanami" woli nazywać swoją rodziną i przyjaciółmi.
Wyreżyserowane efekty wizualne prezentowane na wielkich telebimach nie przeszkodziły jednak wokaliście w nawiązaniu bliskiego, czasem wręcz intymnego kontaktu ze słuchaczami. Buble nieustannie przybijał piątki szczęśliwcom stojącym blisko sceny lub specjalnego wybiegu, robił sobie selfie ich smartfonami, rozdał też kilka szybkich autografów, niemal nie przerywając przy tym śpiewania. Wielki aplauz wzbudziły piosenki zaśpiewane przez Michaela w obu miastach w duecie z wyłowionymi z tłumu dziewczynami - trzeba przyznać, o ponadprzeciętnych umiejętnościach wokalnych.
W trakcie dwugodzinnego, perfekcyjnie wykonanego koncertu, wokalista wraz z towarzyszącą mu orkiestrą zaprezentował największe hity ze swojego repertuaru, takie jak "Feeling Good", "Home" czy "Everything" oraz utwory z najnowszej płyty "Love", łącznie z ponadczasowymi klasykami w rodzaju "When I Fall in Love" oraz "My Funny Valentine". Całość zwieńczyła emocjonalne wykonanie hitu "Always on my Mind", znanego między innymi z repertuaru Elvisa Presleya.
Nie ma wątpliwości, że koncerty Michaela Buble na zawsze pozostaną w głowach i sercach ponad 20 tysięcy fanów muzyki, którzy zawitali do Areny w Łodzi i Krakowie. Miejmy nadzieję, że na kolejny koncert genialnego Kanadyjczyka będziemy czekać znacznie krócej, niż pięć lat!